Nie zamierzam się rozpisywać na temat samego filmu - wbrew pozorom wszystko w nim gra i wpisuje się konwencję typowego filmu klasy B. Skupię się na czymś innym - obejrzenie tego filmu w 2021r to jak cofnięcie się o kilka epok wstecz. Dzisiaj ten obraz nie miałby szans na produkcję, nie mówiąc o promocji i sprzedaży. Ilość pozwów ze strony obrażonych religii, ras, ludzi z niepełnosprawnościami, kobiet, gejów, obrońców praw dziecka, otyłych czy nawet niektórych grup zawodowych wsadziłaby scenarzystę za kratki zanim napisałby scenę końcową. Hejt jaki by się wylał w internetach i wojna obrońców wolności słowa z obrażonymi mogłaby doprowadzić do zamieszek w skali BLM. i nie miałoby znaczenia, że to zwykła parodia, pastisz, komedia. Tu dochodzę do sedna moich przemyśleń - ten film powstał zaledwie 13 lat temu! Społeczeństwo, w szczególności społeczeństwo USA w ciągu tak krótkiego czasu przeszło radykalną zmianę, której chyba nawet już świadomie nie zauważamy. Coś odeszło, skończyło się. Na przykładzie tego filmu można zauważyć, jak bardzo, jak drastycznie. Nawet ja, żyjąc w niezbyt dużym mieście w niezbyt dużym kraju, na uboczu całej tej zawieruchy i de facto przechodzący obok ruchów #metoo, BLM czy LGBT, ja, któremu wydawało się, że te sprawy mnie bezpośrednio nie dotykają i nie angażują, czułem się, jakbym oglądał coś nielegalnego, jakby to było złe... To już siedzi w naszych głowach.